Social media nie są już fanaberią, lecz przymusem. Kiedyś mówiło się, że jeśli nie ma Cię w Google to znaczy, że nie istniejesz. Dzisiaj brak aktywności w social mediach budzi wśród odbiorców zaniepokojenie, czy firma w ogóle działa. Chyba nie chcesz, żeby ktokolwiek myślał, że… zbankrutowałeś?
Gdzie warto być?
Nie musisz być wszędzie, lepiej być „dobrze”. Zamiast wrzucać byle co wszędzie, lepiej skupić się na jednej lub dwóch platformach i dopasować swoją komunikację do charakterystyki serwisu, będąc jednak wiernym swojemu charakterowi, przekonaniom i zasadom.
Facebook
To najbardziej leciwy z serwisów społecznościowych. Dla najmłodszego pokolenia FB już właściwie nie istnieje, jednak zanim machniesz ręką, pamiętaj, że to największe medium na świecie. To, że nie ma tam młodych, nie oznacza, że lepiej stamtąd uciec. Facebook, choć nieco starzejący się, to wciąż miejsce, gdzie szukamy rozrywki, wiedzy, inspiracji. Gdyby platforma umierała to nie tworzyłyby się kolejne grupy, a pod postami nie wywiązywały się gorące dyskusje.
Facebook pozwala na pisanie stosunkowo długich postów okraszonych aktywnymi linkami, ze zdjęciami i/lub filmikami. Jeśli lubisz pisać i wyrażać się w dłuższych i pełniejszych formach to możliwości FB są idealne dla Ciebie. Jest to świetne miejsce, by dotrzeć do klienta dojrzalszego, nieco bardziej statecznego, ale nastawione na wchodzenie w dyskusje, komentowanie i nawiązywanie interakcji.
Instagram
Wielu wieszczy powolny koniec IG, jednak platforma wciąż rośnie i angażuje odbiorców. To jedno z mediów, które przechodzi wiele zmian – początkowo było to miejsce do dzielenia się swoimi zdjęciami, dzisiaj natomiast, posty okraszone kwadratową fotką (a właściwie już nie, bo od pewnego momentu IG zrezygnował z konieczności publikowania charakterystycznego kwadratu na rzecz innych proporcji) są najmniej promowane i budzą najmniej reakcji. Dzisiaj królują inspirowane TikTokiem Reelsy, czyli rolki – krótkie filmiki. Złożenie takiego klipu nie jest trudne – IG daje możliwość automatycznego stworzenia rolki na podstawie wgranych wzorców, a jedyne co musisz zrobić to wybrać w galerii telefonu filmiki, z których aplikacja ma złożyć całość.
Nadal popularne jest instastories, czyli relacje, których żywotność to 24h po czym znikają. Stories pozwala na wchodzenie w szybkie interakcje z użytkownikami oraz umożliwia nadawanie na bieżąco.
TikTok
Platforma najmłodsza, z nastawieniem na młodszą publikę, ale nie dajcie się zwieść – dzisiejszy TT to nie są filmiki z podskakującą młodzieżą, która udaje, że śpiewa popularne piosenki. Niektóre rolki wrzucane do aplikacji są małymi dziełami sztuki – przemyślanymi, ze scenariuszem i efektami godnymi Oscara. Co więcej, algorytm TikToka uchodzi za jeden z najbardziej wrażliwych i dopasowujących treści do naszych preferencji. Wystarczy kwadrans na TikToku, żeby mechanizm zaczął podsuwać nam dokładnie to, czym możemy być zainteresowani.
Na TikToku nie musisz się przebierać, nagrywać, jak wskakujesz do basenu albo sączysz drinka. Istnieje wiele kont, które wyróżniają się wysoką merytoryką – niektórzy twórcy po prostu nagrywają się na jakiś temat i wpuszczają to jako minutową rolkę. Najważniejszy jest temat i umiejętność szybkiego przekazu – pamiętaj, że nie zależy Ci na odbiorcach oczekujących tańców i zabawy, skoro wolisz obserwujących starszych, poważniejszych to twórz dla nich treści.
LinkedIn
Kiedyś usłyszałam, że to „Facebook dla profesjonalistów” i coś w tym jest. LinkedIn pozwala nawiązać kontakty stricte biznesowe i oparty jest na merytorycznej, eksperckiej wiedzy. Tu nie przejdzie zdjęcie w kostiumie kąpielowym ani selfie z drinkiem – najważniejsze jest pokazanie siebie jako stabilnego partnera i eksperta w danej dziedzinie.
Co ciekawe, bardzo często wrzucane tutaj treści osiągają zawrotną liczbę wyświetleń. Dzieje się tak głównie dlatego, że na platformę wrzucane jest stosunkowo mało treści, dzięki czemu to, co tworzysz ma szansę przebić się i wykręcić spektakularne wyniki.
ZAPISZ SIĘ NA BEZPŁATNY NEWSLETTER
i odbierz listę 100 pomysłów na posty i stories w Twoich social mediach!